że mężczyźni mogą mieć miesiączki i rodzić dzieci?


Skoro idzie za tym kasa, władza, popularność , to można i twierdzić i wierzyć.

Ale czy to naprawdę powinno budzić zgorszenie lub zdziwienie u tych , co nie mają z takiej wiary kasy, władzy lub popularności?

Zerknijmy na  tzw. cywilizację zachodnią lub łacińską lub europejską.

Ponad miliard ludzi czci pogląd, że dziewica może urodzić dziecko.

A zapłodnienie nastąpiło "bezprzewodowo".

Po urodzeniu dziecka też pozostała dziewicą.



             O czym codziennie przypomina w Polsce jedna ze stacji radiowych

Ten zestaw poglądów, za którym szła kasa i poprawność polityczna, 
zdobył pieczęć "konsensusu historycznego" w 7 wieku.

Bo, zaprawdę, dla "Jahwe nie ma nic niemożliwego".
Czyż nie?

Idąc dalej, dla nowoczesnych proroków i wiary, że związki jednopłciowe też mogą rodzić dzieci, można poszukać solidnej podbudowy teologicznej,
gdy weźmiemy pod uwagę jeszcze starszy "konsensus historyczny", któremu barbarzyńską i bałwochwalczą cześć oddaje kolejny miliard islamistów
i kilkanaście milionów wyznawców judaizmu.

Na początku Bóg stworzył jedną płeć, ale potem dostrzegł, że to nie jest wydajne
 i zwiększył do dwóch.
Pierwszą operacją plastyczno-genetyczną było zrobienie z bytu jednopłciowego ( może bezpłciowego ?)  istot dwupłciowych.

Potem był wysyp wielu ras, ale brak szczegółów tej inżynierii.
Można spekulować, że nie wykorzystywane były tylko żebra "ADAMA" , ale inne części DNA

Czy zatem transpłciowość  lub liczba płci i uznawanie się za "kota, konia, psa..." powinny szokować,
skoro jest ona obecna w życiu ludzkości od samego jej początku?  
Oczywiście nie, jeżeli świadomość kształtowana jest przez   fundamentalizm mojżeszowy,
 z którego chętnie korzystają miliardy współczesnych "racjonalnych"( podobno) ludzi?