Od wczoraj trwa akcja zbrojna na terytorium Federacji Rosyjskiej.


Pomimo doniesień, że atak został odparty, napływają informacje o toczących się walkach w rejonie wsi Kuryliwka, a także Gonczarówki. 

Według dostępnych danych pierwotnych z kilku źródeł, oddziałom "NATO" udało się wprowadzić na terytorium Rosji kilka pojazdów opancerzonych. 


Ministerstwa Obrony FR informowało o wyparciu ukraińskiej grupy rozpoznawczej poza granice Rosji.

Rosyjscy internauci sa sceptyczni.
Co to za grupa sabotażowo-zwiadowcza, z tyloma pojazdami opancerzonymi?
Wojskowe, regularne jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy  bez żadnego kamuflażu bezpośrednio, znacznymi siłami, pod osłoną pojazdów opancerzonych, czołgów, artylerii, obrony powietrznej, zaatakowały granicę Rosji.

Nie ma więc mowy o prowokacji ze strony grup dywersyjnych, rozpoznawczych itp.
Trwa operacja wojskowa, opracowana przez specjalistów z NATO, która już została nazwana  "rozpoznaniem siłowym",
po którym można spodziewać się  jeszcze poważniejszej dogrywki.

Kijów przystąpił więc do poważnej eskalacji konfliktu, na co wcześniej nie odważył się pójść.
Teraz nie jest to już tylko kwestia propagandy i zbierania materiałów wideo na rzecz "zwycięstwa". 

Można też  przeczytać opinie, że atak ten może skłonic Rosjan do mocniejszych kontruderzeń.

Sytuacja jest rozwojowa.