Wspominałem już w postach i komentarzach o potrzebie spotkania polskiej starszyzny słowiańskiej. Wykonuję ponownie ten "telefon" ani jako młody , ani jako znany. Robię to , jako przekonany, że powinniśmy spotykać się systamatycznie...
Trochę zdań wprowadzających.
Mark Burnett przyjechał z Anglii do Stanów Zjednoczonych bez pieniędzy, ale z głową pełną pomysłów i entuzjazmem młodości.Wyprodukował wiele niekonwencjonalnych konkursów telewizyjnych, ale dopiero w 2000 roku trafił w dziesiątkę z reality show "SURVIVOR" ( w Polsce pod tytułem Ryzaykanci) , którego uczestnicy konkurowali między sobą o jedzenie, dach nad głową, przyjaźń i , tego nie mogło zabraknąć, czyli o milion $.
"Hej! Chcesz być wielkim biznesmenem? Przeczytaj to..." -usłyszał pewnego razu , na pewnej plaży od pewnego prawnika , który podarował mu książkę Donalda Trumpa o Donaldzie Trumpie.
Burnett nie słyszał nigdy o autorze , co dzisiaj wydaje się niemożliwe, ale kilkanaście lat temu tak mogło być.
Przeczytał wszystkie książki Trumpa i stał sie jego fanem .
Uznał , że musi się z nim spotkać...( proszę zapamiętać to słowo "SPOTKAĆ").
Po sukcesie programu"SURVIVOR" mógł sobie pozwolić na inny reality show, który rozgrywałby się w równie dzikiej i niebezpiecznej dżungli, ale tym razem miejskiej, czyli w Nowym Jorku,
a idealnym prowadzącym byłby Donald Trump.
Zatelefonował i umówili się na spotkanie.
Trump przed spotkaniem też nigdy nie słyszał o Burnetcie, ale , gdy go poznał, docenił jego reputację w telewizyjnym świecie.
Rozmawiali tylko 45 minut...
Człowiek sukcesu biznesowego z człowiekiem sukcesu medialnego.
Decyzje zostały podjęte szybko.
Po wprowadzeniu kilku poprawek Trump uścisnął dłon producenta i powiedział : "To będzie wielka rzecz. Do dzieła".
Poczęty został program "APPRENTICE" ( stażyści, praktykanci).
Ogromny sukces , który po nastu latach prawdopodobnie zaowocuje startem Trumpa w wyścigu prezydenckim.
Dlaczego o tym tak obszernie napisałem?
Oczywiście w warunkach polskich trudno mówić o sukcesach na miarę miliardów dolarów Trumpa lub milionów widzów Burnetta.
Nie chcę też zastanawiać się nad szansami politycznymi lub wartością przysięg mężczyzn
z USA.
Na jedno pragnę zwrócić uwagę- na fakt SPOTKANIA.
Jak łatwo mogło do niego nie dojść!!!
Młody producent nie ośmiela się zadzwonić do nieznajomego miliardera.
Miliarder lekceważy nieznanego dla niego człowieka mediów.
Oni też nie wiedzieli , co może dać spotkanie ludziom takim , jak oni, mających prawie wszystko co można osiągnąć w ich profesjach..
Wspominałem już w postach i komentarzach o potrzebie spotkania polskiej starszyzny słowiańskiej.
Wykonuję ponownie ten "telefon" ani jako młody , ani jako znany.
Robię to , jako przekonany, że powinniśmy spotykać sie systamatycznie, nanosić poprawki na nasze przemyślenia. plany , realizacje.
Doceniać już osiagnięte rezultaty działań w pojedynkę- partyzanckich i zastanawiać się,
co możemy zostawić w dziedzictwie młodszym rodakom.
Czy nie mamy sobie nic do zarzucenia ?
Czy szukanie winnych w religiach, obcych narodach , megakorporacjach wiarygodnie wyjaśnia "sprywatyzowanie" Imperium Lechii, Wielkiej Tartarii, odwracanie się od vedy, sprowadzanie tożsamości do kultywowania rekonstrukcji skansenu ?
Czy lato 2017 roku jest wystarczająco odległe , aby przygotować odpowiedzi na niektóre
z powyższych pytań lub postawić nowe?
Polskę słowiańską zbudują tylko ci, którzy się ze sobą spotkają.
Jeżeli Trump i Burnett nie są dobrym przykładem , to może działania starszyzny polskich watykańczyków ułatwią dostrzeżenie znaczenia systematycznych spotkań z zaplanowanym programem...
https://4.bp.blogspot.com/-nCqpSarJZsw/VlPzbygIMMI/AAAAAAAAQWE/g2rDwhBCta0/s400/Rada_Stala2.jpg
Życie Moje i Nasze
(wcześniej Zbigniew1108) PRAWDA W ŻYCIU, ŻYCIE W PRAWDZIE 65 lat minęło.... Do teorii doszło doświadczenie. Zbudowałem swoje "malutkie" państwo polskie. Nawiążę współpracę z "malutkimi" państwami moich Rodaków.