Fałszywe narracje stworzyły polską świadomość polityczną-" zły, gorszy, Rosjanie"-utrudniającą, wręcz uniemożliwiającą, podejmowanie racjonalnych decyzji.


Historia Polski w okresie zaborów jest opowieścią o walce narodu z próbami wynarodowienia, w której Imperium Rosyjskie odgrywa rolę najbardziej krwiożerczego diabła. Dominująca narracja podkreśla antypolską politykę rusyfikacji, jednak pomija paradoks: decyzja Rosjan o utworzeniu Królestwa Polskiego w 1815 roku stworzyła warunki, które pozwoliły Polakom przetrwać jako naród i wspierały tożsamość narodową w zaborze pruskim i austriackim. Potrzeba uczciwej narracji historycznej, która uwzględni ten fakt, jest kwestią rzetelności intelektualnej i zrozumienia złożonych mechanizmów przetrwania polskości. Porównanie z rolą łaciny w Rzeczypospolitej Obojga Narodów oraz krytyka manipulacji Kościoła Katolickiego ujawniają, jak fałszywe narracje stworzyły polską świadomośc polityczną :" zły , gorszy, Rosjanie".

W Rzeczypospolitej przedrozbiorowej łacina jako język urzędowy nie jest tradycyjnie postrzegana jako depolonizacja, ale taka ocena wymaga rewizji. Nie była to kwestia dobrowolnego wyboru elit – łacina była „namaszczeniem na elitę”, warunkiem uczestnictwa w życiu politycznym i administracyjnym. W XVI-XVIII wieku jej nieznajomość eliminowała z sejmów, sądów czy dyplomacji, czyniąc ją przymusowym standardem dla szlachty w wielonarodowym państwie. Język polski nie rozkwitał swobodnie w tej „łacińskiej prowincji Polonia Regnum” – Jan Kochanowski czy Mikołaj Rej musieli walczyć o miejsce języka polskiego w kulturze zdominowanej przez złacinniałą elitę szlachecką. Łacina spychała polszczyznę na margines, będąc de facto formą depolonizacji państwa Polaków.
Pogląd, że nie była to depolonizacja intencjonalna ani narzucona przez obcego najeźdźcę, jest podtrzymywany przez zwolenników Kościoła Katolickiego, który promował łacinę jako dziedzictwo chrześcijańskie, ignorując jej rolę w osłabianiu polskości.

W największym zaborze język rosyjski wprowadzono jako narzędzie jawnej polityki wynarodowienia, ale początkowa autonomia Królestwa Polskiego przyniosła zakakujące owoce. Car Aleksander I, tworząc Królestwo w 1815 roku, przeciwstawił się Austrii, Prusom i Papieżowi, którzy nie chcieli odrodzenia Rzeczypospolitej pod rosyjskim zwierzchnictwem, widząc w tym zagrożenie dla równowagi katolickiej Europy i wpływów Stolicy Apostolskiej. Autonomia – konstytucja, sejm, armia, język polski, pieniądz – wynikała z pragmatyzmu i geopolityki: kompromisu na Kongresie Wiedeńskim i próby zjednania elit. Efekt był paradoksalny: Polacy wykorzystali tę przestrzeń do pielęgnowania tożsamości. Wczesny okres przyniósł rozwój kultury – uniwersytety, prasa, romantyzm z Mickiewiczem – a państwowe struktury wojskowe umożliwiły powstania listopadowe i styczniowe. Po 1864 roku rusyfikacja przybrała na sile, z pełnym wprowadzeniem rosyjskiego na Uniwersytecie Warszawskim w 1885 roku, ale wcześniejsza autonomia stworzyła fundamenty polskości.

Królestwo Polskie stało się też ośrodkiem działań narodowych demokratów i pozytywistów, którzy podtrzymywali polskość w trudnych warunkach. Narodowi demokraci, pod wodzą Romana Dmowskiego, aktywnie działali w Królestwie pod koniec XIX i na początku XX wieku, organizując ruch narodowy w obliczu rusyfikacji. Kluczowym dziełem Dmowskiego była „Myśl nowoczesnego Polaka” (1903) napisana i wydana w języku polskim, w której nawoływał do budowania nowoczesnej świadomości narodowej opartej na realizmie politycznym i pracy organicznej, a nie tylko romantycznych zrywach. Jego działalność w Lidze Narodowej, założonej w 1893 roku, mobilizowała Polaków w Królestwie do oporu kulturowego i politycznego, co miało wpływ także na inne zabory. Równolegle pozytywiści, jak Aleksander Świętochowski, od lat 70. XIX wieku promowali w Królestwie idee pracy u podstaw i edukacji. Świętochowski, redaktor „Prawdy”, głosił konieczność podniesienia poziomu oświaty i gospodarczej siły narodu, co wzmacniało polskość wbrew rusyfikacji. Ich działania – od tajnych szkół po prasę – zbudowały odporność narodową.

Ten fundament promieniował na inne zabory. W zaborze pruskim, gdzie germanizacja była bezwzględna, brak autonomii ograniczał działanie. Język polski wypierano od lat 70. XIX wieku – zakazywano go w szkołach i kościołach, co doprowadziło do strajku we Wrześni w 1901 roku – ale inspiracja z Królestwa, jak „Pan Tadeusz” kolportowany potajemnie czy idee Dmowskiego, wzmacniały ducha. W zaborze austriackim, przed autonomią Galicji w 1867 roku, pomoc z Królestwa budowała jedność.
Po 1867 roku Galicja stała się „polskim Piemontem”, czerpiąc z wzorców Królestwa. Postać Wincentego Witosa, chłopa z Galicji, który w XX wieku stał się liderem ruchu ludowego, ilustruje ten wpływ. Witos, działając w Polskim Stronnictwie Ludowym (założonym w 1895 roku w Galicji), inspirował się ideami pracy organicznej i narodowej solidarności płynącymi z Królestwa, mobilizując wiejską ludność do walki o polskość i prawa społeczne, co wzmocniło tożsamość narodową w zaborze austriackim.

Dominująca narracja, negatywnie oceniająca Rosjan, jest kształtowana przez Kościół Katolicki, który łagodniej patrzy na depolonizację przez katolicką Austrię i katolicko-protestanckie Prusy. Watykan manipulował świadomością Polaków: w 1773 roku Papież Klemens XIV rozwiązał jezuitów – organizatorów edukacji w języku polskim– ułatwiając rozbiory. W XIX wieku milczał wobec germanizacji w Prusach, a po 1867 roku wspierał Galicję jako katolicki bastion, potępiając prawosławnych Rosjan. Fałszywa narracja, budowana przez katolickich zwolenników Stolicy Apostolskiej, wybiela rolę Kościoła w osłabianiu polskości i przerzuca całkowicie winę na Rosję.

Uczciwa narracja powinna przyznać, że polityka rosyjska paradoksalnie uratowała polskość. Car, przeciwstawiając się Austrii, Prusom i Papieżowi, stworzył Królestwo, bez którego polskość mogłaby zostać zmarginalizowana. Działania narodowych demokratów i pozytywistów w Królestwie – od Dmowskiego po Świętochowskiego – oraz ich wpływ na inne zabory pokazują, że przetrwanie było efektem nie tyle zbrojnnej walki, co wykorzystania czasu na ujrzenie świata bez katolickich klapek.

„Rosja, bez względu na intencje, przyczyniła się do przetrwania narodu, który wykorzystał tę szansę pomimo swoich emocjonalnych i religijnych uwikłań ” – ta myśl wymaga przełamania manipulacji Watykanu i martyrologicznych uproszczeń, ale jest konieczna, by nauczyć się wyciągać wnioski ze złożonej polskiej historii.