Jednomandatowe okręgi wyborcze narzędziem słowiańskiej wolności czy mafii rodowych???

 

 Jeden z blogerów NEON 24 zainteresował mnie w prywatnej rozmowie ruchem Demokracji Bezpośredniej. Już wcześniej nazwa nie była mi obca . Kojarzyłem ją z działaniami na rzecz tzw. JOW-ów : jednomandatowych okręgów wyborczych. Uważałem , że jest to jednak za mało, aby stworzyć duży ruch polityczny. Zaciekawiony kliknąłem (jakże by inaczej ) i w laptopie wyświetliła  się strona http://db.org.pl/#demokracja-bezposrednia. Jak na polską młodą organizację zaskoczeniem jest brak białoczerwonej kolorystyki. Dominuje turkusowy... Jest to kolor nie zagospodarowany - powiedział wiceprzewodniczący partii na "politycznej kawce" w czasie krótkiego mojego pobytu w Warszawie.

Historia ich działalności to scenariusz political fiction. Młodzi internauci protestowali kilka lat temu przeciw przepisom ACTA. Po sukcesie zastopowania cenzury w ulubionym medium 60 latków plus minus 58, postanowili zdobyte doświadczenia i przyjaźnie przekształcić w ruch społeczny, a później  polityczny. Są już po "otrzęsinach" w wyborach  do europarlamentu i samorządu. Widzą wzrost notowań i dłuuuugą drogę do celu...Na horyzoncie popisy prezydenckie i parlamentarne.

 


Czy jednak zdobędą serca Polaków JOW-mi? Studziłem entuzjazm młodego działacza,choć ostrożnie , aby całkiem nie wyjść na "znalezisko archeologiczne"... Zasygnalizowałem  w ekspresowym tempie swoje doświadczenia z racji wieku , perspektywy życia w dużych i malutkich agromeracjach i aktywności politycznej. Myślcie o Polakach pogardzanych..przez elitę , tych wyśmiewanych nieudaczników, skulonych, zastanawiających się , czy Bóg o nich zapomniał... JOW-y są interesujące dla kilkudziesięciu tysięcy entuzjastów..., rzesze wyborców szukają swojego tysiąca złotych...w formie kwoty wolnej od podatku,  dotacji do wychowania lub edukacji dziecka, czy innego konkretnego zobowiązania państwa...

mojej strony taka rada nie jest manipulacją lub czczą obietnicą wyborczą, ani myślę oszukiwać moich rodaków...Te pieniądze są w budżecie,  marnotrawione na drugorzędne cele i luksusowe życie przyjaciół polityków. Nie mają szans trafienia do osób, ktore je najefektywniej wykorzystają...

Po spotakniu poczytałem o JOW-ach. Poszperałem co dzieje się krajach , które mają je w swoich systemach wyborczych...???  Np.Japonia-300 okręgów jednomandatowych... Okazuje się , że po latach funkcjonownia takiego rozwiązania wytworzyła się statystycznie uchwytna prawidłowość...Narodziło się w praktyce wyborczej zjawisko dziedziczenia mandatów.  Około 30 % wybieranych to kolejni potomkowie parlamentarzystów z danego okręgo..."....Mihara przyznaje, że jest jednym z tych, którzy mają przewagę, że ma wszystko, dla wielu nie do zdobycia. To nie jest jego polityka, jego charyzma, a nawet jego umiejętność pozyskiwania pieniędzy. To jest jego ojciec, który zajmował seat-fotel przed nim...."www.nytimes.com/1993/07/17/world/tokyo-journal-japan-s-new-generation-of-old-political-names.html

Można twierdzić, że Polska to nie Japonia... Ale warto zwrócić uwagę na analizy wskazujące, że nowym kandydatom trudno walczyć z "otoczeniem" skonsolidowanym wokół mandatariusza... i jego rodziny. Zresztą sami woluntariusze bardziej skłonni są popierać "dziedzica" , aby uniknąć walki o sukcesję wśród "poruczników"... Umarł król-niech żyje król...Prawdopodobie w wielu słowiańskich wspólnotach mógł zadziałac taki mechanizm.Później przerodziło się w dziedziczenie funkcji, która obrosła w dwór, gród, drużynę, zauszników a dzisiaj w służby specjalne...Podobno duża część agentów to potomstwo specjalistów d/s niemożliwych.

Nie deprecjonuję JOW-ów. Są mi bliższe , niż demokracja partyjna( pol.mafijna, gangsterska).Nawet jak 30% będzie miało charakter a' la patologia, to 70 % zdrowej rywalizacji też brzmi pociągająco. O niedoskonałosciach wspominam dlatego,aby nie spocząć na laurach i myśleć, że JOW-y rozwiążą polskie niedostatki polityczne. Są narzędziem , źle użyte wyrządzą szkody zaskakujące dla idealistów. Może warto wprowadzić minimalną liczby lat życia w danym okręgu, aby z niego kandydować??? Także , w świetle japońskich doświadczeń, chyba trzeba utrudniać sukcesje w okręgu i w sąsiedztwie dla bliskiej rodziny...???

Wracająć do Demokracji Bezpośredniej, gratuluję młodym rodakom i rodaczkom , że udało im się stworzyć  najważniejszy, według Japończyków, element kampani demokratycznych wyborów tj. zorganizowanie zwolenników. Pieniądze są  na drugim miejscu, a na trzecim dopiero nazwa,hasła, pomysły, programy...

Powodzenia ...i nie powołujcie się na przeszłość , nawet tę najpięknieszą , słowiańską...

 

 

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

Zapraszam  zbigniewjacniacki-zyciemojeinasze.blogspot.com/